skazane
na dożywotnią obserwację
samego siebie
w celi elektrowstrząsów
zapomina mowy
bluźni
przeklina
połyka język
ojczysty
bywa ptakiem i różą nagą
koroną co spada
razem z głowa
katem podpalającym stos
czarownicą na stogu siana
porzuconym strzępem skóry
prawdy złamanej kołem
kłamstwa nabitego na pal
zamurowane na zawsze
ja
nie poznaje
samo siebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz